poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Narysuj mi coś, a powiem ci kim jesteś…? Blaski i cienie stosowania rysunku w praktyce psychoterapeutycznej.

Rysunek w psychoterapii ma historię sięgającą drugiej połowy XIX wieku. Mimo iż wzbudza razem z  innymi metodami projekcyjnymi metodologiczne kontrowersje, to dziś stosowany jest przez większość psychologów.  Nic dziwnego ponieważ jest to metoda posiadająca wiele zalet. Dzięki niej pacjent może komunikować się sam z sobą, z terapeutą, wzrasta jego poczucie kontroli. Samemu terapeucie łatwiej dotrzeć do pacjenta przez rysunek- czasem jest to jedyna możliwość nawiązania kontaktu. Rysunek sprawia radość, redukuje napięcie, daje możliwość wyrażania własnych przeżyć, o których werbalnie pacjenci nie chcą lub nie mogą komunikować. Zawiera treści świadome i nieświadome. Ma bardzo szerokie zastosowanie- w pracy indywidualnej, w pracy z grupą, z dziećmi, z dorosłymi, zarówno w procesie diagnostycznym, jak i terapii.
Najczęściej wybierana przez psychologów forma to dom-drzewo- postać, ale można rysować cokolwiek  np. własne emocje, postać w deszczu, siebie przed, w trakcie i po terapii, rodzinę,  najwcześniejsze wspomnienie, to jak widzi mnie świat itd. itd.
Nadinterpretacja, nadużycie?
Stosowanie rysunku w terapii i diagnozie jest generalnie proste, jednak tym, co dostarcza trudności jest interpretacja wytworu pacjenta.  Zbyt często psychologowie wpadają w pułapkę dając rysunkowi zbytnią wiarę, traktując go jako główny (lub niestety jedyny)element np. diagnozy. Powszechne są nadinterpretacje, które częstokroć powodują daleko idące w skutkach konsekwencje. Tak, jak było to w przypadku nagłośnionej przez TVN sprawy 5 letniej Sary, która spędziła 3 tygodnie w domu dziecka, ponieważ psycholog szkolny na podstawie jedynie rysunku (postać mężczyzny nazwanego „dziadem” z intymną częścią ciała) stwierdził, że dziewczynka jest molestowana przez swojego dziadka. Biegli sądowi po dalszym badaniu orzekli, że dziewczynka nie nosi znamion molestowania. Sara wróciła do domu, jej rodzina została objęta nadzorem kuratorskim, jednak szkody, jakie wyrządzono dziecku zdają się być ogromne. Dlatego też należy podchodzić do każdego rysunku z ostrożnością i nie traktować go jako odosobnionej metody, na której tylko i wyłącznie opiera się swoje hipotezy i wysnuwa wnioski. Lepiej też, żeby tych rysunków było kilka, a na temat każdego z nich powinien być przeprowadzony wywiad.
Na co zwracać uwagę?
Liczy się oczywiście efekt końcowy: to co jest na rysunku, to jaka jest jego wielkość, jaka jest wielkość i pochylenie postaci, części ciała, kolor, kreska (pogrubiona, przerywana), jakie jest rozmieszczenie rysunku, co się wyróżnia -można powiedzieć ważne jest „wszystko” to, co widzimy na kartce (książka Rysunek w psychoterapii autorstwa Ostera i Goulda jest źródłem wiedzy o pojawiających się na rysunkach wskaźnikach i symbolach przydatnych do interpretacji, co do których zgadzają się teoretycy). Niezbędna jest również obserwacja samego procesu twórczego-co w jakiej kolejności było rysowane, z rysowaniem czego był problem.
Zadajmy sobie teraz pytania: co jeśli ktoś jest po studiach artystycznych, gdzie uczy się określonych technik albo ma po prostu talent? Albo przed chwila obejrzał kreskówkę, na której się wzorował? Osławiona dziupla - czy faktycznie ktoś kto ją rysuje był molestowany? A może to przedszkolanka, która nauczyła kiedyś to dziecko rysować drzewo z dziuplą miała problem? Wszystko to bierze się również pod uwagę.
Krótko i zwięźle podsumowując. Rysunek jest metodą bardzo pociągająca i przyjemną, którą łatwo się zachłysnąć. Jednak odpowiednio stosowany może być nieocenionym źródłem wiedzy o pacjencie. 

Dla bloga psychika.net (luty 2012)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz